Fot. BBC Arabic

PRZYSZŁOŚĆ KULTURY W EGIPCIE

TAHA HUSAJN

2022-09-19 09:00

Przyjmij moją opinię i oceń ją sam

Z jej pokrętnością i słabymi stronami

Czego chcą ode mnie moi kompani?

Chcieli, żebym mówił, ja wolałem milczeć

Między nami istnieje ogromna przepaść

Oni idą swoją drogą a ja swoją

Abu al-Ala

WSTĘP

Dwie rzeczy popchnęły mnie do podyktowania tej książki: pierwszą z nich było podpisanie przez nas traktatu z Anglikami w Londynie i Konwencji z Montreux, oraz przywrócenie Egiptowi – w dużej mierze – nadziei na osiągnięcie zewnętrzej i wewnętrznej suwerenności.

Czułem podobnie jak inni Egipcjanie, zwłaszcza ludzie młodzi – pomimo dzielącej nas różnicy wieku – że Egipt rozpoczyna nową epokę w swoim życiu i jeśli odzyska prawa, ciążyć na nim będą poważne obowiązki.

Największe wrażenie zrobił na mnie ten prosty gest wykonany w zeszłym roku przez grupę młodzieży uniwersyteckiej, która zwróciła się do intelektualistów i liderów opinii z zapytaniem o to, jakie obowiązki ma Egipt po podpisaniu traktatu z Anglikami. Poprosili nas oni o naświetlenie im tych spraw i pouczenie ich w kwestii obowiązków. Odbyliśmy z nimi szybką rozmowę na tyle, na ile pozwalalały nam czas i praca. I na ile zdołaliśmy się zastanowić w pędzie życia mijającego z prędkością błyskawicy.

Ja także rozmawiałem z tymi młodymi ludźmi, choć nie byłem przekonany, czy to wystarczyło. Nie wiedziałem, czy udało mi się wskazać im to, co powinienem i czy udzieliłem im odpowiednich rad. Narastało we mnie przekonanie, że nasze obowiązki względem kultury i edukacji po odzyskaniu niepodległości są znacznie bardziej poważne i złożone niż to, o czym zdołałem im opowiedzieć pewnego dnia lub wieczora – już nie pomnę – podczas godzinnego spotkania w jednej z sal Uniwersytetu Amerykańskiego. I że zarówno kultura, jak i edukacja wymagają większego wysiłku, głębszego namysłu i bardziej szczegółowych badań. Obiecałem sobie, że podejmę ten wysiłek, poświęcę się badaniom i wezmę na siebie ten ciężar. Ale nie poinformowałem ich o mojej decyzji, martwiąc się, że okoliczności życiowe uniemożliwią mi wypełnienie obietnicy – a nie ma dla mnie nic gorszego niż składanie młodzieży obietnic, których nie mógłbym wypełnić.

Recenzja książki, na fot. autor i jego córka Amina | Bibliotheca Alexandrina

Druga sprawa to fakt bycia oddelegowanym przez Ministerstwo Oświaty do reprezentowania go na Kongresie Narodowych Komisji ds. Współpracy Intelektualnej, który odbył się latem ubiegłego roku w Paryżu, oraz przez uniwersytet do reprezentowania go na Kongresie Edukacji Wyższej w Paryżu tego samego lata. Obserwowałem je i uczestniczyłem w tym dialogu. Brałem także udział w innych kongresach odbywających się w tym samym miejscu i czasie. Spędziłem niecały miesiąc niczym student wytrwale i systematycznie uczęszczając na zajęcia i wykłady.

Wszystkie te kongresy poświęcone były pewnym aspektom kultury. To, co zobaczyłem i usłyszałem, wzbudziło w mojej duszy myśli, emocje i nadzieje, które musiały zostać utrwalone. Chciałem je wykorzystać do wypełnienia mojej obietnicy złożonej młodzieży.

Po powrocie do Egiptu byłem zobowiązany przedłożyć Ministerstwu Oświaty i uniwersytetowi sprawozdanie z Kongresu Edukacji Wyższej i Kongresu Narodowych Komisji ds. Współpracy Intelektualnej. Nic łatwiejszego dla uczestnika kongresu niż złożenie sprawozdania tym, którzy go tam wysłali. To kwestia zwyczaju i wymogów. Nie chodzi o to, że ktoś to będzie czytał, lecz o to, żeby zostały napisane. I nie o to, że opinie w nich zawarte mają być studiowane pod kątem poprawności i wdrażane. Ale o to, by przechować je w jakimś zakamarku w jednym z ministerialnych pokoi i by móc do nich pewnego dnia wrócić, lub by spoczywały tam po wsze czasy!

Sprawozdania jednak nie złożyłem, ani Ministerstwu Oświaty, ani uniwersytetowi, gdyż warunki życia politycznego w Egipcie odciągnęły uwagę Ministerstwa Oświaty i uniwersytetu od czytania i przechowywania sprawozdań, a mnie od ich sporządzania. Pocieszałem się jednak w duchu, że jest coś lepszego niż zajmowanie się sprawozdaniami – to spełnienie obietnicy złożonej młodzieży uniwersyteckiej, której im nie wyjawiłem.

Mówiłem sobie, że spełnienie jej będzie kosztowało mnie więcej czasu i wysiłku niż napisanie jednego czy dwóch sprawozdań. Będzie za to bardziej przydatne i w efekcie powstanie obszerna książka, której egzemplarz złożę Ministerstwu Oświaty zamiast sprawozdania, a ono zrobi z nią to samo, co zrobiłoby ze sprawozdaniem, jeśli zostałoby mu przedłożone. Tę samą metodę zastosuję wobec uniwersytetu, który zrobi z nią to, co robi z dziesiątkami składanych mu co roku sprawozdań, których kopie rozdawane są członkom Rady Uczelni do zapoznania się z nimi lub zignorowania ich.

Taha Husajn w swoim gabinecie | Bibliotheca Alexandrina

Mimo to książka zdobędzie rozgłos i będzie czytana przez ludzi wykształconych – tych, którzy mają powiązania z władzą, jak i tych, którzy trzymają się od niej z daleka. Zarówno akademicy, jak i nie akademicy znajdą w niej opinię Egipcjanina na temat obowiązków Egiptu względem kultury po odzyskaniu niepodległości. I niezależnie od tego, co się o nim mówi lub myśli, nie będzie go można posądzić o brak miłości do kraju i oddania egipskiej młodzieży.

I kto wie! Być może książka w całości lub części zyska przychylność tych, którzy zajmują się sprawami edukacji i może zrealizują oni niektóre z zawartych w niej postulatów. Inni będą jej być może – w całości lub części – nieprzychylni i będą ją krytykować, co wywoła jedną z tych produktywnych dyskusji, których owocem jest często prawda. W każdym razie dowiedzie ona młodym ludziom, że ich nauczyciele i ojcowie, którzy są dla nich czasem surowi, innym razem przymuszają ich do wysiłku i częstokroć okazują grubiaństwo, robią tak, ponieważ ich kochają, tak samo jak kochają siebie lub nawet bardziej, i troszczą się o ich dobro. Ogromnie się starają, by młode pokolenie zapewniło Egiptowi chwałę, honor, łaskę i dobrobyt, których nie udało się urzeczywistnić starszemu pokoleniu.

Nic więc dziwnego, że dedykuję tę książkę młodzieży uniwersyteckiej jako wyraz mojej miłości i szczerego oddania.

 

Morzine, 31 lipca 1938 r.

I. KULTURA I NAUKA TO PODSTAWA CYWILIZACJI I NIEPODLEGŁOŚCI

Tematem, który chcę omówić, jest przyszłość kultury w Egipcie, któremu przywrócono wolność poprzez odrodzenie konstytucji, oraz godność poprzez odzyskanie niepodległości. Żyjemy w czasach charakteryzujących się tym, że to co określa się jako wolność i niepodległość, nie jest celem samym w sobie, do którego dążą ludzie i narody, a jest raczej środkiem do celów wyższych, trwalszych, szerszych i bardziej praktycznych.

Wielu ludzi w wielu państwach na ziemi żyło jako narody wolne i niepodległe, ale ich wolność i niepodległość na nic im się zdały. Nie uchroniły ich przed atakiem innych narodów cieszących się wolnością i niepodległością, którym jednak one nie wystarczały i które nie postrzegały ich jako celu ostatecznego, ale umiejscowiały je obok innych – mianowicie cywilizacji opartej na kulturze i nauce, potęgi z nich płynącej oraz bogactwa, które produkują. Gdyby Egipt nie lekceważył, dobrowolnie lub pod przymusem, swojej kultury i nauki, nie utraciłby wolności i niepodległości i nie musiałby prowadzić zaciekłej i chwlebnej walki o ich odzyskanie.

Taha Husajn i Helen Keller | Bibliotheca Alexandrina

Nie warto żałować tego, co minęło, ponieważ nie można tego zmienić. Lepiej cieszyć się ze zwycięstwa, które stało się naszym udziałem w tej długiej i mozolnej walce, która doprowadziła nas do odzyskania niepodległości, przywiedzenia cywilizowanego świata do przyznania jej nam i przyjęcia nas do Ligii Narodów razem z resztą wolnych i szanowanych narodów. Takie nastawienie zwiększa zapał i nadzieję.

Dobrze jest się cieszyć, ale nie wolno się tym zadowalać i zaprzestać działań. Nadzieja nie powinna odwracać naszej uwagi od pracy. Nie powinniśmy także napawać się wolnością i niepodległością, uznając je za rzecz oczywistą. W zamian należałoby potraktować je tak, jak traktują je narody wysokorozwinięte – jako środek do doskonalenia się i jeden ze sposobów wzrostu. Nie powinny nas one powstrzymywać od dalszej aktywności, lecz w jej kierunku popychać oraz pobudzać i wzmacniać ambicje.

Nie wiem, czy jest coś, co niepokoi mnie bardziej niż nasza nowo zdobyta wolność i niepodległość! Martwię się, że nas one zwiodą i zdobywszy je, pomyślimy, że dotarliśmy do końca drogi, chociaż jesteśmy zaledwie u jej początku. Niepokoję się, ponieważ niosą one ze sobą poważne konsekwencje, przede wszystkim dla nas, a w dalszej kolejności dla cywilizowanego świata.

Najbardziej boję się, że nie docenimy tych konsekwencji lub ocenimy je niewłaściwie. Że przegramy z powodu zaniedbań w sferze infrastruktury czy braku stanowczości i powagi w podejściu do niej. Cofniemy się, zamiast iść do przodu i podupadniemy, zamiast się rozwijać. A niepodległość i wolność będą miały dla nas negatywne skutki, choć powinny przynieść nam wszelkie dobro.

Boję się także, że ogólnie Europejczycy, a zwłaszcza nasi angielscy przyjaciele, którzy będą śledzić nasze niepowodzenia, wszystko nam wytkną. Być może wyolbrzymią nasze przewiny i niedostatki, jakkolwiek nie byłyby one błahe, i powiedzą: domagali się niepodległości, trudzili siebie i ludzi, a gdy ją w końcu zdobyli, nie zasmakowali jej nawet, lecz nie wiedzieli jak z niej korzystać.

Boję się tego wszystkiego i pragnę, jak każdy wykształcony Egipcjanin, który kocha swój kraj i zależy mu na jego godności i dobrej opinii jego mieszkańców, by nasze współczesne życie odpowiadało naszej dawnej chwale. A także tego, by nasze dzisiejsze czyny potwierdzały nasze zdanie o nas samych w chwili, gdy zażądaliśmy niepodległości, oraz zdanie narodów cywilizowanych w momencie, gdy nam ją przyznawały i okazywały życzliwe przyjęcie podczas spotkania w Genewie.

Z Helen Keller | Bibliotheca Alexandrina

Nie chcę także, jak każdy wykształcony Egipcjanin, który kocha swój kraj i zależy mu na jego godności, byśmy napotkawszy Europejczyka, czuli że istnieją pomiędzy nami różnice pozwalające mu na traktowanie nas z zarozumiałością i lekceważeniem. W rezultacie sami sobą pogardzamy i akceptujemy tę arogancję i wyniosłość, które rzekomo nie wyrządzają nam krzywdy.

Rzeczą najbardziej nienawistną dla człowieka szlachetnego, który pragnąłby odczuwać dumę i godność, jest bycie zmuszonym do przyznania, że jeszcze na nie nie zasłużył.

Niech każdy Egipcjanin stara się oszczędzić sobie i swojemu narodowi tej hańby. Sposobem na to jest stanowczy i poważny stosunek do naszych spraw – już od dziś – oraz odrzucenie bezużytecznych słów na rzecz skutecznych czynów. I rozpoczęcie budowania naszego nowego życia uczciwą i owocną pracą opartą na solidnych fundamentach.

II. PRZYSZŁOŚĆ KULTURY W EGIPCIE WIĄŻE SIĘ Z JEGO ODLEGŁĄ PRZESZŁOŚCIĄ

Jestem jednym z ludzi najmniej karmiących się iluzjami i fałszywymi wyobrażeniami, które do niczego nie prowadzą. Żywię przekonanie, że tylko Bóg potrafi stworzyć coś z niczego. Ludzie natomiast nie mogą i nie są w stanie tego zrobić. Dlatego wierzę, że nowy Egipt nie zostanie wymyślony, może być jedynie oparty na Egipcie starożytnym i odwiecznym. Przyszłość kultury w Egipcie będzie przedłużeniem, adekwatnym czy udoskonalonym, jego skromnej i nadwątlonej teraźniejszości.

Z tego powodu lubię myśleć o przyszłości kultury w Egipcie tylko w świetle jego dawnej przeszłości i bliskiej teraźniejszości – ponieważ nie chcemy i nie potrafimy zerwać z nimi łączności. Tylko opierając nasze przyszłe życie na życiu przeszłym i teraźniejszym, możemy oszczędzić sobie wielu niebezpieczeństw wynikających ze spekulacji, błędnych kalkulacji, ulegania iluzjom i dawania się ponieść marzeniom.

Taha Husajn | Rzym, 1950

Prawdziwie poważna kwestia, którą musimy rozwikłać ponad wszelką wątpliwość, jest następująca: czy Egipt jest częścią Wschodu czy Zachodu?! Nie chodzi mi oczywiście o wschód i zachód w sensie geograficznym, lecz kulturowym. Może się bowiem wydawać, że na ziemi istnieją dwa rodzaje kultur bardzo się od siebie różniących i połączonych zajadłym konfliktem, które stykają się ze sobą jedynie w okolicznościach wojny. Obie te kultury mają starożytną naturę, przy czym jedną z nich odnajdujemy w Europie, a drugą na Dalekim Wschodzie.

Możemy sformułować tę kwestię jaśniej: czy umysł egipski w swoich wyobrażeniach, percepcji, rozumieniu i osądzie rzeczy ma charakter wschodni czy zachodni?! Krótko mówiąc – co jest łatwiejsze dla egipskiego umysłu: zrozumienie Chińczyka i Japończyka czy Francuza i Anglika?! Należałoby to ustalić, zanim przejdziemy do podstaw, na których powinniśmy budować naszą kulturę i edukację.

Wydaje mi się, że najłatwiejszym sposobem wyjaśnienia tej kwestii jest cofnięcie się w historii umysłu egipskiego do jego epok najdawniejszych, a następnie podążanie wraz z nim poprzez jego długą, trudną i zawiłą historię aż do chwili obecnej. Pierwszą rzeczą, jaką zauważamy w historii Egiptu, jest to, że nie wiemy, czy pomiędzy nim a Dalekim Wschodem istniały trwałe i stabilne relacje, które miały wpływ na jego myślenie, politykę czy systemy gospodarcze.

Nie sądzę, aby badacze historii starożytnego Egiptu mogli wskazać zabytki archeologiczne lub teksty, które świadczyłyby o istnieniu we wczesnych epokach powiązań pomiędzy Egiptem a Dalekim Wschodem. Można co najwyżej mówić o podejmowaniu takich prób pod koniec epoki faraonów – choć historia prawie milczy na ich temat – które mogłyby wskazywać na nieśmiałe i ostrożne zapędy Egipcjan w kierunku eksplorowania wybrzeży Morza Czerwonego. Nie sądzę także, by mogło to być coś więcej niż ambicje gospodarcze motywowane płodami rolnymi Indii i krajów południowoarabskich. Powzięto w tym zakresie pewne kroki, ale nie były one kontynuowane i nie zbudowano żadnych kontaktów, które mógłyby wywrzeć głębszy wpływ na myślenie, politykę czy gospodarkę.

Karykatura autora z egipskiej gazety | Bibliotheca Alexandrina

Nie sądzę więc, aby związki pomiędzy starożytnymi Egipcjanami a krajami wschodnimi wykraczały poza kontakty z Bliskim Wschodem, czyli Palestyną, Lewantem i Irakiem – a więc Wschodem znajdującym się w basenie Morza Śródziemnego. Nie ulega wątpliwości, że związki starożytnych Egipcjan z tymi krajami były silne, trwałe i w dużym stopniu uregulowane. Miały także ogromny wpływ na życie intelektualne, polityczne i gospodarcze wszystkich tych krajów.

Legendy egipskie głoszą, że bogowie Egiptu przekroczyli egipskie granice i wyruszyli cywilizować ludy Wschodu. Historia starożytnego Egiptu mówi nam, że egipscy królowie niekiedy rozciągali nad nimi swoją władzę i że Egipt był narażony na pewne niebezpieczeństwo polityczne z ich strony. Mówi nam ponadto, że Egipt był w tamtych wiekach główną siłą stanowiącą o równowadze politycznej i gospodarczej nie tylko w relacji z tymi krajami, ale także z innymi, będącymi kolebką europejskiej cywilizacji, której powiązania z Egiptem chcemy prześledzić.

Stratą czasu i daremnym wysiłkiem byłoby dowodzenie kontaktów pomiędzy Egiptem a starożytną cywilizacją egejską, a także cywilizacją grecką w jej wczesnych wiekach czy w epoce jej rozkwitu i prosperity od VI wieku przed Chrystusem do czasów Aleksandra. Już uczniowie w szkołach wiedzą, że kolonie greckie zakładane były w Egipcie przez faraonów przed pierwszym tysiącleciem p.n.e. I że pewien oddalony nieco od Egiptu naród wschodni, czyli Persja, najechał na Egipt i odebrał mu władzę pod koniec VI wieku przed Chrystusem. Egipt jednak nie zamierzał poddać się obcemu władcy ze Wschodu i stawiał zaciekły opór do czasów rządów Aleksandra, już to z pomocą greckich ochotników, już to przymierza greckich polis.

Znaczenie tego wszystkiego jest jasne, a mianowicie takie, że umysł egipski nie miał poważnych związków z umysłem Dalekiego Wschodu. Nie łączyły go także harmonijne stosunki z umysłem perskim – żył z nim w stanie wojny i konfliktu. Utrzymywał natomiast regularne znaczące i owocne kontakty z krajami Bliskiego Wschodu z jednej strony, z drugiej zaś od najwcześniejszych wieków ustanowił współpracę i pokojowe współżycie w dziedzinie sztuki, polityki i gospodarki z umysłem greckim.

A zatem jest rzeczą oczywistą, że jeśli umysł egipski od czasów najdawniejszych podlegał jakimś wpływom, były to wpływy kultury śródziemnomorskiej, i jeśli czerpał korzyści z jakiejś wymiany kulturowej, była to wymiana z ludami basenu Morza Śródziemnego. Europejczyk uśmiechnie się tylko, gdy mu o tym powiemy, gdyż ma to dla niego pierwszorzędne znaczenie. Natomiast Egipcjanin czy Arab ze Wschodu będzie zaprzeczał temu faktowi w zależności od poziomu wykształcenia i kultury.


BIBLIOTEKA POLSK0-ARABSKA

0
Would love your thoughts, please comment.x